Po całym dniu obfitującym w atrakcje najmłodsi śnili swe dziecięce sny. Jeszcze w wyobraźni budowali z piasku, chlapali się morską wodą, skakali po kamieniach w Parku Oliwskim i naśladowali odgłosy zwierząt z Gdańskiego ZOO. Rano wypoczęci, z uśmiechem na twarzach obudzili się i po cichutku wdrapali się do łóżka zaspanych rodziców. Początek dnia należał do rodziny. Poranek to doskonały czas na opowiadanie, co każdemu z nich podobało się najbardziej, jakimi wrażeniami podzielą się z koleżankami i kolegami w przedszkolu, a na jakie atrakcje czekają dziś. Pobudzające fantazję rozmowy po chwili przerodziły się w radosne wygłupy, sprawdzanie kto ma większe łaskotki, by po paru chwilach oficjalnie rozpocząć rodzinną bitwę na poduszki. Układ sił zmieniał się, gdyż raz na czele były dziewczyny, innym razem współpraca rodzeństwa przyniosła upragnione zwycięstwo. Radość ze wspólnej zabawy i czas spędzony w gronie najbliższych bez pośpiechu, jest na wagę złota. Szczególnie, kiedy na co dzień zabiegani, w wirze obowiązków z zegarkiem w ręku szykują się do kolejnego dnia szkoły i pracy. Dobrze, że hotelowych wnętrzach łatwiej pozwolić sobie na trochę zabawy i relaksu.
Szalone zabawy skończyły się wraz z pierwszymi odgłosami burczenia w brzuchach. Wygłodniali i roześmiani zeszli do restauracji na śniadanie. W dziecięcych oczach widać było iskierki radości, bo menu mogli skomponować samodzielnie z potraw dostępnych w bufecie. Była to idealna okazja, aby każdy mógł spróbować dokładnie tego, na co miał ochotę bez konieczności angażowania rodziców w gotowanie wielu potraw na jeden posiłek. Każdy sam zdecydował, czy skosztować wszystkiego po trochu czy skusić się na wielką porcję ulubionych płatków z mlekiem, placuszki z owocami, sałatkę jarzynową, ryby lub kolorowe kanapki. Skupieniu na jedzeniu sprzyjała też niespodziewana decyzja rodziców, że zaraz po śniadaniu ruszą na basen. Zgodnie orzekli, że nie ma na co czekać. Szczęśliwi i najedzeni zrelaksowali się przed intensywnym dniem. Adaś i Anielka pluskali się w ciepłej wodzie i próbowali swoich sił w pływaniu na plecach, podtrzymywani na ojcowskiej dłoni. Mama przyglądała się im i kibicowała, odpoczywając w przybasenowym jacuzzi. Tak rozpoczęty dzień musiał być udany!
Zdjęcie: Statek Czarna Perła płynący po Gdańskiej Motławie
I rzeczywiście był, gdyż przed południem rozpoczęli wielką przygodę na statku, stylizowanym na XVII-wieczny galeon. Zacumowany przy Długim Pobrzeżu w samym sercu miasta czekał na turystów, chcących na jego pokładzie udać się w rejs, by oddać cześć historii. Ale zanim to się stało, najmłodsi i nieco starsi łowcy przygód, mieli możliwość posłuchania i pośpiewania szant – pieśni o morzu i trudach pracy na żaglowcach - które zostały napisane po to, by podśpiewujący je marynarze nabrali równego rytmu i tym samym zsynchronizowali czynności wykonywane na statku, takie jak choćby wciąganie żagli. Dzięki przyjemnemu dla ucha rytmowi, podczas rejsu dzieci i rodzice nauczyli się jednej zwrotki „Morskich opowieści”. Pomogło im to niesłychanie podczas spaceru, gdyż wszyscy członkowie rodziny szli jednakowym tempem.
Z pokładu galeonu ujrzeli Gdańsk z zupełnie innej perspektywy. Minęli Statek Sołdek po prawej i Żurawia po lewej, Stocznię Gdańską i Stocznię Remontową, w której aktualnie buduje się i remontuje statki, zobaczyli doki oraz majestatyczną Twierdzę Wisłoujście. Celem rejsu był pomnik historii „Pole Bitwy na Westerplatte”. Zlokalizowany na Westerplatte pomnik to jeden z najbardziej znanych monumentów, symbol męstwa, upamiętniający bohaterskie postawy obrońców trwających na posterunku. Warto go zobaczyć z bliska. Cały teren Westerplatte to żywa lekcja historii, którą rodzice chcieli opowiedzieć i pokazać w sposób symboliczny swoim małym dzieciom. Wspólne opowiadanie o przeszłości, pokazywanie jej śladów, było doskonałym sposobem na wartościowe spędzanie czasu w rodzinie i zaszczepienie ciekawości światem.
Zdjęcie: Pomnik Obrońców Wybrzeża, Gdańsk Westerplatte
Po powrocie z rejsu popołudnie przeznaczyli na spacer po gdańskich uliczkach i zakamarkach. Wysiedli ze statku przy brzegu Motławy i skierowali się w stronę Żurawia. Po lewej stronie zobaczyli uważaną za najładniejszą w Gdańsku ulicę Mariacką. Unikatowe schodki, rzygacze i kamieniczki, były świetnym tłem dla bursztynowych ozdób. Wspólnie zadecydowali, że mały naszyjnik to doskonały prezent dla babci. Uliczkę wieńczy największy ceglany kościół na świecie – Bazylika Mariacka. Dla zwiedzających udostępniono wieżę, z której rozciąga się panorama Gdańska. Pomyśleli, że to dobra okazja na porównanie widoku z góry z widokiem z wieży na wzgórzu Pachołek. Anielka stanęła przed nie lada wyzwaniem. Pod okiem mamy upewniła się, czy naprawdę, aby wejść na balkon widokowy, należy wdrapać się po 409 schodach. Obliczenia wydały się poprawne. Jednogłośnie uznali, że widok jest piękny i wart wspinaczki, zaś schodków dużo, dlatego spożytą energię najlepiej będzie uzupełnić podczas smacznego obiadu i deseru.
Po wyjściu z bazyliki przyjemny zapach zaprowadził ich do Restauracji Gvara, mającej w ofercie również dania dla dzieci. Po sycącym obiedzie pozwolili sobie jeszcze na małą przyjemność i wypili gorącą czekoladę w Pikawie, gdyż był to ostatni moment na napełnienie brzuchów przed finalną częścią wycieczki. Ostatnie weekendowe chwile przeznaczyli na spacer Traktem Królewskim, czyli gdańską starówką. Rozpoczęli od Bramy Złotej. Tuż za nią dostrzegli wspaniałe, pięknie odrestaurowane kamieniczki. Popuścili wodze fantazji i przez chwilę poczuli się, jak królewscy dworzanie uczestniczący w orszaku. Wokół siebie wyobrazili sobie mieszkańców miasta wiwatujących na cześć odwiedzającego ich króla. W tej podniosłej, historycznej atmosferze, doszli do Długiego Targu. Wtem ich oczom ukazał się jeden z najbardziej znanych symboli miasta – Fontanna Neptuna - władcy mórz, którego przychylność była i wciąż jest niezwykle ważna dla mieszkańców portowego Gdańska. Na chwilę przystanęli, gdyż to obowiązkowe miejsce na rodzinne zdjęcie – roześmianą pamiątkę z wakacji. Powoli skierowali się w tronę rzeki. Przeszli pod Bramą Zieloną, tuż obok rzeki Motława, i tym samym wrócili do punktu, w którym rozpoczęli dzień.
Zdjęcie: Fontanna Neptuna, Gdańsk Długi Targ
Pożegnali się z Gdańskiem, obiecali, że wkrótce powrócą tu znowu, gdyż wciąż mają przed sobą mnóstwo miejsc do odkrycia i ruszyli w drogę do domu. Ostatnie dwa aktywne dni ukołysały Adasia i Anielkę do snu. Być może przyśniły im się pirackie wyprawy, poszukiwania bursztynu lub morze pod władaniem trójzębu. O tym wszystkim opowiedziały rodzicom, leżąc wieczorem we własnych łóżkach. Mimo, że były to krótkie wakacje, pozostawiły po sobie wiele wspaniałych wspomnień w sercach dzieci i rodziców.
Miejsca opisane we wpisie:
Oferty idealne na weekend: