Znajome rodziny z różnych części Polski często pytają mnie, w jaki sposób najlepiej zaplanować wakacje nad morzem oraz jakie miejsca są warte zobaczenia w Gdańsku. Zapraszam serdecznie do przeczytania krótkiej historii o wymarzonym weekendzie nad Bałtykiem, służącej za inspirację, jaką przygotowałam dla mamy Oli, taty Krzysztofa oraz Anielki i Adasia na ich zbliżający się urlop.
Wrześniowy piątek rozpoczyna się na kilka chwil przed dźwiękiem budzika. Podekscytowane dzieci nie mogą się już doczekać pobudki. Z uśmiechami na ustach wbiegają do sypialni rodziców. Próbują w ten sposób przyspieszyć czas, bo to już dziś, po powrocie z przedszkola i szkoły, kiedy mama i tata przyjadą z pracy, dopakują plecaki i walizki, by ruszyć wspólnie na krótkie wakacje nad morzem.
Na wyjazd zdecydowali się w ostatnich dniach sierpnia. Prognoza pogody zachęciła ich do spędzenia rodzinnych chwil w promieniach wrześniowego słońca i ciągle jeszcze przyjemnie ciepłego morza. Spacery na świeżym, pełnym jodu powietrzu były też obietnicą poprawienia odporności przed nadchodzącym sezonem jesienno-zimowym. Nieprzecenione znaczenie miał także bon turystyczny, który rodzice otrzymali, by móc spędzić z dziećmi radosne chwile w gronie bliskich. Dzięki niemu wyjazd w żaden sposób nie wpłynął na rodzinny budżet, a pozwolił na spełnienie dziecięcych marzeń o wrześniowych wakacjach.
W drodze do Gdańska omówili plan wycieczki opracowany tak, aby poznać miasto jak najlepiej, a dodatkowo wypocząć w bliskości natury. Wcześniej wspólnie wybrali hotel, który dzięki dobrej lokalizacji w centrum miasta, pozwoli im nie tracić ani chwili na niepotrzebne dojazdy, a zaoszczędzony czas wykorzystać w hotelowym basenie lub saunie. Zarezerwowali duży pokój, składający się z sypialni i części dziennej, by dzieci miały możliwość snucia nocnych opowieści, a rodzice przestrzeń do spędzenia chwili we dwoje, kiedy maluchy już usną.
Po przyjeździe w recepcji poprosili o przygotowanie na jutrzejszy poranek lunchboxów – pysznego, zdrowego śniadania na wynos, gdyż sobotni poranek mieli spędzić w niezwykły sposób. Zmęczeni i oczekujący przygód zasnęli w wygodnych łóżkach.
Kolejny dzień zaczął się znacznie wcześniej, niż zwykle. Rozważali przez chwilę, który kierunek wybrać: plażę w Jelitkowie, plażę w Brzeźnie czy plażę na Wyspie Sobieszewskiej. Zdecydowali się jednak na gdańskie Stogi, gdyż była to plaża najbliżej hotelu i jeszcze po ciemku ruszyli w stronę morza. Wówczas rozpoczął się spektakl!
Zdjęcie: Plaża Gdańsk Stogi
Ich oczom ukazał się wschód słońca nad Bałtykiem. Złoto-czerwona kula uniosła się nad taflą wody, budząc do życia swoimi promieniami senne jeszcze miasto. Fale rytmicznie uderzały o brzeg. Na krawędzi wody i lądu zaobserwowali przezroczyste meduzy witające się ze sobą. W oddali usłyszeli gardłowy śmiech mew rozpoczynających radośnie dzień. Na horyzoncie zamajaczyły statki czekające na wejście do portu. Dzieci - wprawni obserwatorzy - dostrzegły także pierwszych śmiałków zażywających kąpieli w słonej, wciąż ciepłej wodzie. Na złocistym piasku pojawili się fani innych aktywności. Dla wielu osób poranek to doskonały moment na złapanie endorfin. Gdzieniegdzie witały dzień osoby praktykujące jogę. Minęli się również z pojedynczymi biegaczami oraz ścigającymi się parami. Idąc wzdłuż brzegu spotkali spacerujących rodziców z dziećmi, którzy, tak jak oni, zdecydowali się obejrzeć to niesamowite widowisko. Dla najmłodszych było to dużym przeżyciem, o którym jeszcze długo po powrocie będą opowiadać kolegom i koleżankom w szkole. Rodzice mieli rację, że warto zacząć dzień, jak najwcześniej, gdyż Gdańsk oferuje całe morze możliwości spędzenia wolnego czasu w gronie najbliższych.
Zdjęcie: Muszle z plaży w Gdańsku Stogach
Pasjonaci wody, tak jak Aniela i Adaś, spędzili wiele radosnych chwil na materacach, z rękawkami i pluskając się z pępkiem do góry. Doświadczeni pływacy, jak ich tata, skakali między falami, grali w piłkę wodną oraz urządzali wyścigi. Miłośnicy plażowania odnaleźli się na szerokiej, piaszczystej plaży. Nasi mali architekci mieli tu mnóstwo budulca do tworzenia imponujących rozmiarem zamków z fosą oraz tworzenia statków z piasku. Smukłe żaglowce, wielkie kontenerowce, małe zwinne motorówki były domeną Adasia. Wypatrywał ich przez lornetkę na horyzoncie, a później odtwarzał z piasku i kamieni. Anielka, wielbicielka fauny i flory morskiej, dodała od siebie wieloryby, ośmiornice, wodorosty. Mama, kolekcjonująca naturalne skarby, znalazła mnóstwo okazji do powiększenia swych zbiorów o muszelki różnych rozmiarów, piękne kamyki, a także niewielkie bursztyny. Przed przyjazdem na plażę, zadbali także o dostarczenie sobie sportowych emocji. Wystarczyło wziąć ze sobą ręczniki i balony, by rozegrać rodzinny turniej w siatkówkę-balonówkę. Balony wypełnione wodą, odbijały się od ręczników wspólnymi siłami dwuosobowych drużyn. Była to też okazja, by trochę ochlapać tych, którzy sami z siebie nie chcieli się zamoczyć w falach. W tej atmosferze śmiechu i wygłupów, udało się zrobić wiele zdjęć, które rozgrzeją ich serca w zimowe wieczory.
Po aktywnym przedpołudniu spędzonym wśród szumu fal, śniadaniu w formie pikniku na kocach na plaży i naładowaniu akumulatorów energią słoneczną, ruszyli po kolejne przygody.
Zdjęcie: Tygrys, mieszkaniec gdańskiego ZOO
Młodsi i nieco starsi członkowie rodziny uwielbiają podglądać życie zwierząt, dlatego ubrali wygodne buty i ruszyli przed siebie po przygodę. W dzielnicy Oliwa mieści się największy w Polsce ogród zoologiczny, czynny codziennie przez cały rok, odwiedzany corocznie przez blisko pół miliona osób. Spotkali tu ponad 160 gatunków zwierząt z całego świata. Z dużą satysfakcją przyjrzeli się zachowaniu puchatych alpak, poskakali do góry wzorując się na kangurach, usłyszeli ryk króla zwierząt, dostrzegli feerię barw na ptasich piórach. Zobaczyli z bliska ogromne słonie i żyrafy, rozbrykane surykatki oraz niewielkich rozmiarów żaby rzekotki. Poczynione obserwacje rozbudziły w dzieciach na nową pasję do nauki przyrody i rysowania natury.
Po spacerze okazało się, że sił wystarczy im na więcej, dlatego skierowali się do kolejnego punktu wycieczki, położonego niedaleko zoo. Na zmianę odpoczywali i chodzili w cieniu w pięknym, zadbanym Parku Oliwskim, o tej porze roku wciąż pełnym kwitnących kwiatów. Zadrzewione alejki, poprzecinane strumykami i stawami, dały schronienie pluskającym się kaczkom. Dzieci wzięły z nich przykład i rozegrały konkurencje w skokach po kamieniach w wodzie. Tylko najodważniejszym udaje się przeskoczyć z jednego brzegu na drugi. Rodzinne zawody wygrała Anielka.
Zdjęcie: Park Oliwski
Po tak intensywnych przygodach uznali, że warto zjeść coś dobrego. Na szczęście w okolicy znajduje się sporo restauracji, np. Pierogarnia Mandu i Pobite Gary, które oferują pyszne i różnorodnego menu. Wspólna biesiada i odpoczynek przy stole oraz zjedzenie smacznych potraw, pozwoliły na wykrzesanie resztek sił, co ucieszyło wszystkich, gdyż również w dzielnicy Oliwa znajduje się punkt widokowy na wzgórzu Pachołek. Wejście na niego i ujrzenie Zatoki Gdańskiej oraz przygotowującego się powoli do snu miasta w promieniach zachodzącego słońca, było doskonałą klamrą spinającą ten obfity w przeżycia dzień.
Nadszedł wieczór. Od czasu do czasu na dziecięcych twarzach pojawiały się pierwsze, ziewające grymasy. Nastała pora, by najmłodsi odkrywcy po całym aktywnym dniu wrócili na zasłużony odpoczynek do przytulnego pokoju. Rodzice nawet się nie spostrzegli, kiedy w śnieżnobiałej pościeli dzieci odpłynęły w objęciach Morfeusza.
Miejsca opisane we wpisie:
Zdjęcia pochodzą ze stron:
Oferty idealne na weekend: