Choć nieco rzutem na taśmę, ale zdążyliśmy! Dla tych z Was, którzy wybierają się do Trójmiasta na długi weekend majowy, a także dla tych, którzy dopiero zastanawiają się, co zrobić z nadchodzącymi wolnymi dniami, w tym roku przypadającymi wyjątkowo korzystnie, spieszę z pomocą.
Przygotowałam propozycję aktywnego spędzenie czasu i poznanie uroków bliskich okolic Gdańska z nieco innej perspektywy. Zapraszam do lektury!
Jeśli się dobrze zastanowię, to majówkowy rejs na Hel jest dla mnie tradycją, którą zaczęłam już podczas licealnych odwiedzin Trójmiasta, a którą kontynuowałam w trakcie studiów i długo po ich zakończeniu. Wycieczki miały często różne oblicza – od samej chęci popłynięcia katamaranem i frajdy z czasu na pokładzie, przez chęć spędzenia przyjemnego lub rozwijającego czasu na Helu, po wyzwanie sportowe polegające na powrocie z Helu do Gdańska… rowerem.
Myślę, że Wam mogę zaproponować dokładnie to samo.
Zdjęcie: Trasa rowerowa na Półwyspie Helskim
W tym roku Żegluga Gdańska uruchamia rejsy na Hel już 28.04.2023, więc okazji do wypłynięcia w trakcie długiego weekendu nie zabraknie. Zachęcam jednak, abyście przyjrzeli się dokładnie rozkładowi połączeń, ponieważ do początku lipca odbywać się będzie wyłącznie jeden kurs dziennie na trasie Gdańsk-Gdynia-Hel i powrotnie Hel-Gdynia-Gdańsk. Warto też wziąć pod uwagę, że nie ma możliwości zakupu biletów online – trzeba to zrobić tradycyjnie w gdańskiej (zlokalizowanej przy Zielonej Bramie nad Motławą) lub helskiej kasie.
Jeśli mogę coś doradzić, to myślę, że rozsądnie jest to zrobić z wyprzedzeniem, ponieważ doświadczenie uczy, że bywają dni, kiedy chętnych jest więcej niż miejsc i nie każdy oczekujący na rejs, rzeczywiście się tego dnia w niego wybierze.
Pomocne może się również okazać pewne przygotowanie do wycieczki. Choć życzę nam wszystkim słońca, ciepła i błękitnego nieba, majowa pogoda nad Bałtykiem może zaskoczyć, a na Zatoce Gdańskiej wiatr potrafi się całkiem nieźle rozpędzić. Dlatego uważam, że wzięcie odpowiednich ubrań np. kurtki chroniącej przed podmuchami i czapki, nie jest złym pomysłem nawet przy korzystnej aurze na lądzie. Wiem, że zdania są podzielone, jednak osobiście preferuję obserwowanie morza i fal z chłodnego pokładu w ciepłych ubraniach, niż schowanie się pod pokład i rezygnację ze spektaklu przyrody.
Zdjęcie: Półwysep Helski z lotu ptaka
Dlaczego warto odwiedzić to niewielkie miasteczko na samym końcu Mierzei Helskiej? Powodów jest wiele! Atrakcje znajdą tu zarówno miłośnicy historii, przyrody, ale także fani plażowania, gdyż będąc na Helu, mamy spory wybór – możemy rozłożyć koc po stronie otwartego morza, jak i spokojniejszej zatoki. Pamiętajcie tylko, że statek powrotny odpływa po około 3 godzinach, więc tego czasu jest stosunkowo niedużo.
Nie ukrywam – to cel wielu moich wycieczek od wczesnego dzieciństwa. Stacja Morska Uniwersytetu Gdańskiego jest otwarta dla odwiedzających codziennie w godzinach 10:00-16:00. Warto pojawić się w okolicach godziny 11:00 lub 14:00, kiedy to odbywają się prelekcje i karmienie fok.
Fokarium to miejsce szczególne. W kompleksie trzech basenów hodowlanych oraz kilku mniejszych separatkach (dla zwierząt młodych i chorych) prowadzona jest działalność naukowa i dydaktyczna, mająca za zadanie odtworzenie kolonii foki szarej w wodach południowego Bałtyku.
Choć nie znam imion aktualnie przebywających tam fok, od dzieciństwa pamiętam fokę Balbinę, szczenięta, czyli focze maluchy oraz hasło, które widniało w fokarium „foka to nie ryba” ;) Mam nadzieję, że i Was obserwacja tych fascynujących zwierząt zaciekawi oraz pozwoli lepiej zrozumieć potrzebę ich ochrony dla przyszłych pokoleń.
Zdjęcie: Foka w Fokarium na Helu
Myślę, że miłośnikom historii, militariów, fanom fortyfikacji i kolei tego obiektu przedstawiać nie trzeba. Jeśli jednak nie mieliście jeszcze okazji, zachęcam do nadrobienia i odwiedzin Helskiego Kompleksu Muzealnego. Należą do niego:
a więc zależnie od upodobań wielu z nas może zobaczyć to, co najbardziej lubi. Obiekty są czynne od godziny 11:00 do 16:00 (w kwietniu) lub 17:00 (w maju).
W MOW najdziecie w nich m.in.:
Zdjęcie: Katamaran Żeglugi Gdańskiej
Tak jak wspomniałam, powrót z Helu jest możliwy również katamaranem Żeglugi Gdańskiej. Jeśli jednak jesteście żądni kolejnych przygód i chcecie sprawdzić swoją kondycję po okresie zimowym, wycieczka rowerowa z Helu do Gdańska (lub krócej, ponieważ w okolicach trasy przebiega linia kolejowa łącząca Gdynię z Władysławowem, więc możecie wsiąść do pociągu z rowerem m.in.: na stacji w Swarzewie, Pucku, Redzie) jest sprawdzoną alternatywą, by wejść w sezon rowerowy.
Z uwagi na dystans dzielący oba miasta drogą lądową (zależnie od miejsca docelowego w Gdańsku jest to około 100 km), czasu na zwiedzanie Helu raczej nie ma zbyt wiele. Wszystko zależy oczywiście od Waszej kondycji.
Umowny początek trasy to zwykle pomost na końcu Cypla Helskiego. Dalej w drogę między Helem a Swarzewem ruszamy szlakiem R10, łączącym Hel z EuroVelo 10 – europejską trasą rowerową biegnącą wokół całego Morza Bałtyckiego. Wart zwrócić uwagę na niedawno wyremontowany fragment drogi rowerowej z Helu do Juraty (jedna z pierwszych ścieżek rowerowych w Polsce), gdyż komfort jazdy w sezonie ściąga naprawdę duże grupy miłośników dwóch kółek. Z resztą cały, liczący około 35 km, prowadzony częściowo w lesie odcinek trasy po Mierzei Helskiej jest interesujący i naprawdę nie brakuje miejsc, by zrobić sobie krótką przerwę w pięknych okolicznościach przyrody z widokiem na Bałtyk lub Zatokę.
Zdjęcie: Hel - Nadmorska promenada wzdłuż plaży
Fragment między Swarzewem a Puckiem również nie odbiega. W tych rejonach przy sprzyjających warunkach wietrznych można wypatrzeć wielu windsurferów, gdyż okolica ta jest szczególnie predysponowana i uważana za jedną z najlepszych pod kątem możliwości sportów wodnych w Polsce. Zachęcam też do zatrzymania się w Pucku – przyjemnej, niewielkiej, ale zadbanej i pełnej atrakcji miejscowości na trasie o urokliwej promenadzie.
Przyznam jednak, że moim ulubionym odcinkiem, nie jest ten oczywisty blisko morza, a właśnie fragment między Puckiem a Kosakowem, położonym niedaleko Gdyni. Trasa jest zróżnicowana pod kątem nawierzchni, a przez to bardziej wymagająca, ponieważ oprócz asfaltu, znajdziemy też leśne ścieżki m.in.: w okolicy Osady Łowców Fok w Rzucewie. Jest to kolejny warty odwiedzenia lub chociaż przystanku punkt na trasie.
A następny, już stosunkowo blisko, to Rezerwat Przyrody Beka, mój osobisty faworyt. Na obszarze nadmorskich łąk, będących pod stałym wpływem słonych wód morskich, chroni się naturalne środowisko biegusów – niewielkich, ale ciekawych i wartych bliższego poznania ptaków. Jest to cudowna okazja do spędzenia czasu w ciszy przerywanej jedynie śpiewem ptaków, obserwując jeden z nielicznych takich rezerwatów na terenie kraju.
Zdjęcie: Rezerwat Przyrody Beka
Z Kosakowa do Gdyni jest już „rzut kamieniem”. W Trójmieście trasa biegnie po sieci miejskich dróg rowerowych, prowadząc ponownie nad Zatokę Gdańską, by tym popularnym i ładnym akcentem zakończyć się w Gdańsku.
Zachęcam Was do przemyślenia swoich możliwości, spakowania rowerów na katamaran (warto kupić bilet z wyprzedzeniem) i ruszenia w trasę powrotną na dwóch kółkach. Bez względu na to, w którym miejscu zakończycie wycieczkę, warto spróbować.
Mam nadzieję, że wśród propozycji każdy znajdzie coś dla siebie, urozmaicając sobie w ten sposób pobyt w Trójmieście. Życzę Wam dużo słońca, wiatru we włosach i pięknych wspomnień. No i do zobaczenia – na statku lub w drodze powrotnej rowerem.
Zdjęcie: Wycieczka rowerowa Hel-Gdańsk
Sprawdź pozostałe wpisy na blogu:
Zdjęcia pochodzą ze stron: